Rajd do Zakopanego – 12 – 14 marca 2010
Tydzień przed końcem kalendarzowej zimy wybraliśmy się w Tatry. Chcieliśmy jeszcze na kilka dni uciec Wiośnie.
W piątek, 12 marca 2010 wieczorem dotarliśmy do schroniska. Właściwie to do Domu Turysty. Jego zaletą (jedną z licznych) było to, że nie trzeba było dużo płacić za nocleg i mieszkaliśmy w centrum Zakopanego, tuż przy słynnych Krupówkach.
W sobotę mieliśmy dzień wyczynowy. Busem pojechaliśmy do Kuźnic i stamtąd weszliśmy na szlak do Murowańca w Dolinie Gąsienicowej.
Po posileniu się schroniskowym rosołem poszliśmy obejrzeć jak wygląda w zimowej aurze Czarny Staw. Okazało się, że w ogóle nie wygląda, bo jest cały zamarznięty i przykryty śniegiem. O fakcie dotarcie na miejsce informowało tylko to, że skończył się szlak.
Przez chwilę pooglądaliśmy narciarzy, którzy zjeżdżali ze stromych ścian Kościelca na zamarznięty staw.
Śnieg padał coraz gęstszy. Pół metra od szlaku było go po pas, co niektórzy sprawdzali po kilka razy. Potem dziwili się, że przez noc nie wyschły im buty…
Niedziela spełza nam głównie na zwiedzaniu Krupówek. Po południu wsiedliśmy do pociągu, który był prawie taki sam jak ten, którym jeździ się do Warszawy. Ale przynajmniej nie było awarii ogrzewania jak w pociągu do Zakopanego…
Śnieg padał cały czas i do Warszawy pociąg przyjechał cały zaśnieżony i obwieszony soplami lodu. Od rodziców dowiedzieliśmy się, że Zima właśnie wróciła i przykryła Michalin grubą warstwą śniegu.
Czyli udało nam się śnieg z Murowańca dowieźć aż do domu. Misja została wykonana.
Mirek G.