Chcieć to nie wszystko…
Dla mnie – i chyba nie tylko – WOŚP rozpoczął się już w sobotę, kiedy to przyjechałam do hufca, aby pomóc w przygotowaniach. Od razu zabrałam się do roboty, a zaczęłam od aniołków, tak, są one moim i Martyny dziełem.
Głównie „bawiłam” się w malowanie farbami, rysowaniem, taśm i… styropianem. Zanim się spostrzegłam, była już 18. Wtedy to przyjechała do nas PIZZA, a warto dodać, że niektórzy od rana nic nie jedli. Ciąg dalszy czytaj na tej stronie.