Przed nami był lej – przyrzeczenie PB i JK

Historia ta wydarzyła się w nocy z 22 na 23 maja 2004 roku.
Razem z Jagoodem siedziałem w kuchni czekając na wrzątek, kiedy pojawił się Marek Rudnicki. Powiedział mi, że mam udać się na stołówkę i pomóc Jankowi Kostrzewie ustawić stoły. Po upływie 15 min. pojawił się Marek i powiedział: „Janek z Piotrkiem założyć buty i kurtki i stawcie się przed szkołą”.

Gdy to uczyniliśmy okazało się, że idziemy w piątkę (ja, Jasiek Kostrzewa, Karolina Grodzka, Kuba Zawłocki oraz Marek Rudnicki) na patrol.
Poszliśmy asfaltową drogą, po czym skręciliśmy w lewo. Kazano nam zawiązać oczy i podążać za Markiem. Gdy przeszliśmy ok. 1,5 km Marek powiedział, żebyśmy zdjęli chusty i byli cicho.



Więcej zdjęć

Przed nami był ogromny lej otoczony dziesięcioma zniczami, w środku którego stał Mirek Grodzki. Właśnie wtedy zorientowaliśmy się, że złożymy Przyrzeczenie Harcerskie.
Mieliśmy przejść skrajem leju po trasie, która była wyznaczona palącymi się zniczami. Przy każdym zniczy był napisany jeden punkt Prawa Harcerskiego. Mieliśmy wybrać sobie dwa punkty Prawa, z którymi mamy największe problemy. Kiedy zeszliśmy na dół do ogniska dołączyli do nas inni harcerze, którzy – okazało się – stali nieopodal świeczek. Byli to Jagood, Mikołaj Fedorowicz, Wanda Zamojska, Dorota Lutyk, Magda Traczyk, Marysia Lipieńska, Karolina Grodzka i Kuba Borowy. Wydawało się nam, że wyrośli spod ziemi.

Mieliśmy przejść kilka prób. Pierwsza była próbą smaku. Mikołaj położył nam na dłoniach korę, liście, igły sosny i (dla smaku) kisiel jabłkowy. Kiedy zjedliśmy naszą strawę nadszedł czas złożenia Przyrzeczenia. Wybraliśmy sobie ojców chrzestnych (ja Piotrka Jagodzińskiego, a Kostrzew Mikołaja Fedorowicza).
Podszedłem do ogniska i złożyłem Przyrzeczenie. Po mnie zrobił to Kostrzew.
Potem musieliśmy wyjąć z ogniska żarzące się węgielki. Reszta harcerzy w tym czasie śpiewała nam „Świetlany Krzyż”. Potem ułożyliśmy z węgielków krzyż, zawiązaliśmy krąg i wróciliśmy do szkoły spać.

Piotr Bijoch
5 DH „LEŚNI”

P.S. Kubie Zawłockiemu coś za łatwo mnie prowadził. Jakby nie miał chusty na oczach. No Kubuś… jak to było???